"Słyszę z KIND"!
Przedstawiamy Wam historię Kasi, która opisuje najważniejsze momenty związane ze swoją drogą do lepszego słyszenia.
Rok urodzenia: 1994
Pani Kasia jest absolwentką Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu. Aparatowany niedosłuch pozwolił jej na ukończenie studiów wyższych z wyróżnieniem oraz kontynuowanie nauki. Wybór następnych studiów magisterskich na kierunku psychologia podyktowany jest chęcią niesienia pomocy osobom niedosłyszącym, z którymi nasza pacjentka planuje związać się zawodowo. Pochodzi z Kalisza. Uwielbia aktywny wypoczynek i podróże.
Kasia nosi aparaty zauszne KIND ze słuchawką zewnętrzną.
Poniżej przeczytaj cały wywiad z Kasią.
Pani Kasiu, czy może nam Pani opowiedzieć jak zaczęła się Pani przygoda z aparatami słuchowymi?
Mojej Mamie nie podobało się to, że nie wszystko mówię wyraźnie, więc zaprowadziła mnie do logopedy. Miałam wówczas 5 lat. Tam zasugerowano aby zbadać mój słuch, a następnie skierowano mnie do Poznania w celu potwierdzenia diagnozy. Od tego momentu rozpoczęła się moja przygoda w tym wielkim dla mnie mieście. Pierwszą osobą, która zdiagnozowała u mnie niedosłuch była pani docent Alicja Sekula. Moja mama była tym bardzo zaskoczona i nie wiedziała, gdzie w związku z tym szukać dalszej pomocy. Wtedy polecono nam wizytę u protetyka słuchu, który pracował wówczas w KIND przy ul. Taczaka w Poznaniu. Tak poznałam Panią Agnieszkę, której do dziś tak wiele zawdzięczam.
Czy pamięta Pani swoje pierwsze doświadczenie z aparatem słuchowym?
Miałam wtedy zaledwie 5 lat, ale pamiętam to doskonale. Na początku nie byłam zachwycona z tego powodu, że będę nosić aparat słuchowy. Szybko jednak odkryłam, że bardzo mi to pomaga. Rosłam, a aparaty zmieniały się razem ze mną. Co jakiś czas dostawałam nowe urządzenia dostosowane do mojego wieku. Jako nastolatka spróbowałam pierwszy raz kolorowych wkładek. Były super! Oczywiście napotykałam też pewne trudności. Musiałam nauczyć się tak zakładać aparaty, żeby nie piszczały. No i pamiętać o ich regularnym czyszczeniu. Ale to, co otrzymywałam w zamian, było zdecydowanie większe niż nowe obowiązki.
Jakie były Pani obawy przed noszeniem aparatów, które okazały się mitem?
Obawiałam się tego, czego boi się chyba każdy na początku, a szczególnie jako dziewczynka - że wszyscy będą je widzieć. Słyszałam też, że aparaty są niewygodne i ciężkie, że uciskają za uchem, że będą odstawać mi uszy i nie będę mogła nosić kolczyków.
Faktem jest, że kiedyś były inne aparaty, większe i bardziej widoczne. Kiedy chodziłam do szkoły najgorszy był WF. Musiałam wtedy zdjąć aparaty, żeby się przebrać. Starałam się robić to tak, żeby nikt nie zauważył. W szatni pełnej dzieci to była prawdziwa gimnastyka. Ściągałam je, aby ich nie uszkodzić podczas ćwiczeń. Dopiero z czasem zrozumiałam, że są dla mojego dobra i zdrowia.
A co przekonało Panią do bardziej odważnego noszenia aparatów?
Pani Agnieszka z KIND, aby zachęcić mnie do regularnego noszenia aparatów słuchowych wymyślała różne kolory wkładek. Miałam na przykład wkładki brokatowe i zielone, które nazwałam zieloną żabką. Dzięki aparatom zaczęłam słyszeć wyraźniej, również wysokie dźwięki i śpiew ptaków. Lepiej słyszałam podczas zajęć w szkole. Czułam się swobodnie podczas rozmów z rodzicami i rówieśnikami, bo nie musiałam prosić nikogo o powtórzenie czegoś, czego nie usłyszałam. Dzięki temu łatwiej przychodzi mi nauka języków obcych. Właśnie przygotowuję się do certyfikatu z języka niemieckiego, bo z angielskiego już posiadam.
Na początku nosiła Pani jeden aparat słuchowy, a dopiero później przekonała się do noszenia dwóch, co o tym zdecydowało?
To docent Sekula podjęła taką decyzję, bo pogorszyło się rozumienie mowy w moim prawym uchu. Trudno było mi zidentyfikować skąd dochodzą dźwięki. Była to dla mnie nowa zupełnie sytuacja. Teraz nie wyobrażam sobie, że mogłabym nosić tylko jeden aparat.
Jakie wymieniłaby Pani zalety noszenia aparatów?
Lista jest długa, ale skupię się na tych dla mnie najważniejszych:
- przestała mnie boleć głowa
- nie mam barier związanych z niedosłuchem
- rozróżniam dźwięki jakie słyszymy w przyrodzie
- wyłapuję treść rozmów prowadzonych w otoczeniu
- łatwiej i szybciej uczę się języków obcych
- słucham muzyki bezpośrednio z aparatów
- zapewniają mi ochronę w przypadku dźwięków o dużym natężeniu
- umożliwiają mi regulację natężenia hałasu przez aplikację w telefonie komórkowym
- słyszę dzwoniących przez aparaty dzięki bezpośredniemu połączeniu z telefonem komórkowym
- mogę nosić aparaty słuchowe niezależnie od pogody i warunków atmosferycznych.
Jak zachęciłaby Pani innych do noszenia aparatów?
Powiedziałabym im:
- Będziesz lepiej słyszeć
- Będziesz słyszeć dźwięki, których wcześniej nie słyszałeś
- Będziesz czuć się bezpieczniej w miejscach publicznych m.in. na ulicy
-Dodatkowo, dzięki rozwojowi technologii, aparaty słuchowe umożliwiają bezprzewodową łączność z komórką, to po prostu luksus. I problem w uchu rozwiązany 😊
Mieszka Pani daleko od Poznania i dużo podróżuje, a mimo to zawsze wraca Pani do KIND. Dlaczego?
To prawda. KIND jest ze mną od dziecka. Eksperci z KIND znają doskonale moje potrzeby, całą moją historię, nie jestem dla nich anonimowa. Ja z kolei znam bardzo dobrze KIND aparaty słuchowe, wiem jak ich używać i na co zwracać uwagę. Poza tym ja po prostu lubię moje wizyty w KIND. Mogę się tam pośmiać i rozwiać moje obawy związane z aparatami czy słuchem. Już od początku czuję się zaopiekowana, zawsze uzyskuję odpowiedzi na nurtujące mnie pytania, a przede wszystkim wiem, że jestem w dobrych rękach. Po prostu ufam tylko KIND.
Reklamowany aparat słuchowy KINDeco 0600 jest przeznaczony do kompensacji ubytku słuchu użytkownika poprzez odbiór, przetwarzanie i przekaz wzmocnionego sygnału akustycznego. Producent: KIND Hörgeräte GmbH. Podmiot prowadzący reklamę: KIND Aparaty Słuchowe sp. z o.o..